wtorek, 26 kwietnia 2016

Rozdział 10 ,, Jak Otwarta Księga "

...
- Z tego co widzę mogę powiedzieć, że oboje jesteście ślepi, ty nie wiesz, że on czuje do ciebie coś więcej, a on nie ma pojęcia o twoich uczuciach do jego osoby.-  co ona ma na myśli mówiąc, że nie widzę co on do mnie czuje. Jesteśmy przyjaciółmi, a przyjaciele wiedzą o sobie wszystko, ... prawie wszystko. A może on uważa, że nie jestem tylko jego przyjaciółką, a kimś więcej. Ale gdyby tak było to powiedziałby mi o tym, prawda ? Chociaż ja sama jak narazie nie powiedziałam mu prawdy.

- Skąd wiesz, że coś do niego czuje ? Sama nie jestem pewna co to za uczucie, a ty i inni już to wiecie, jak to możliwe?

- To proste Katniss ... Jesteś jak otwarta księga, z łatwością można odczytać twoje tajemnice i to co czujesz. Ale nie każdy najwyraźniej to potrafi. - czy na prawdę jestem " Jak otwarta księga " ? Inni poznają moje tajemnice szybciej niż ja sama, ... chyba będę musiała się do tego przyzwyczaić.

- Katniss lepiej będzie jak już wrócę do siebie, pewnie Effie zacznie mnie za chwilę szukać po całym pociągu, a wolę nie wiedzieć jak to się dla mnie skończy. - Sally podnosi się z fotela, na którym siedziała i kieruję się w stronę drzwi.  Kiedy dziewczyna chce już wyjść z pomieszczenia,ale zadaję jej jeszcze jedno pytanie, które jej to uniemożliwia.

- Czemu Effie będzie cię szukać?

- Pewnie z tego samego powodu co i ciebie.

- Możesz mówić od razu to co masz na myśli, nie za bardzo lubię takie zabawy.- denerwuje mnie już trochę to, że co chwilę muszę się domyślić co ona ma na myśli.

- O której zaczyna się śniadanie ?

- O 9 rano, a czemu pytasz ? - nie rozumiem do czego dziewczyna zmierza, ale może zaraz się dowiem.

- Wiesz tak się składa, że już jest 8:58,  a my nadal tu tak rozmawiamy. - teraz już wiem co miała na myśli, rok temu jak jechałam na swoję własne igrzyska, jeśli się spozniłam lub jeśli nie miałam ochoty jeść, to Effie potrafiła wykładać mi całą godzinę o manierach, o ubraniach z Kapitolu i nie tylko. Już po 3 spóźnieniach wiedziałam, że czeka mnie to za każdym kolejnym razem.

- To lepiej będzie dla nas jeśli Effie też się spóźni. -  w tym właśnie momencie obie wybuchamy śmiechem.

Spoglądam na zegarek, jest już 9:01 więc szybko wychodzimy i kierujemy się w stronę jadalni. Mam nadzieje, że nie spotkamy " Bujnej Peruki " po drodze.
Mniej więcej w połowie drogi słyszę odgłos obcasów, Sally także je usłyszała. Spoglądamy na siebie i już wiemy,  że musimy się gdzieś schować, tak też robimy. Łapię brązowooką za ramię i ciągnęła ją do jakiegoś małego pokoju. Wydaję mi się, że to pralnia,  ale nie jestem pewna, gdyż w całym pomieszczeniu jest strasznie ciemno. Po mniej więcej 3 minutach siedzenia w ciszy, odgłosy ustały. Razem z Sally postanawiamy poczekać tu jeszcze z 4 minuty i udać się biegiem do jadalni.
Biegniemy szybko ale cicho, już po 2 minutach znajdujemy się przed drzwiami pokoju, w którym jest nasze śniadanie. Wolę być pewna, że Effie jeszcze w nim nie ma, dlatego też spoglądam przez małą szybę, która jest dekoracją w drzwiach. Nie widzę jej wiec daje dłonią znak Sally, że możemy wejść. Siadamy przy stole, Haymitch chyba wie co zrobiłyśmy, ponieważ po chwili całą nasza trójka wybucha głośnym i niekontrolowanym śmiechem, chłopaki także zaczynaj się śmiać.

Kiedy jest już spokojnie słyszymy, że Effie się zbliża.


Tak więc prawie cały rozdział napisałam w autobusie, w drodze do szkoły. Tak więc przepraszam za wszystkie błędy.
Dziękuję wam również za 1000 wyświetleń C: .


środa, 20 kwietnia 2016

Rozdział 9 ,, To Widać... "

... . Nie jest mi dane długo się nad tym zastanawiać. Wydaję mi się, że nie były to nawet 3 minuty zanim ktoś zaczął pukać do moich drzwi. Podchodzę do nich i je otwieram, osoba stojąca przed nimi to dziewczyna z mojego Dystryktu. Po tym co usłyszałam od Haymitcha jest mi jej szkoda, ale w szkole, na przerwach czy jak ją widziałam nie wygląda na taką poszkodowaną przez los. Może tak samo jak ja zakładała kamienną maskę i udawała osobę bez uczyć, osobę której jest wszystko obojętne. Zastanawiam się po co ona do mnie przyszła, nie jesteśmy nawet koleżankami, więc nie miała do tego powodu.

Sally chyba się trochę denerwuje, że musi nadal stać na korytarzu lub tym, że nic do niej jeszcze nie powiedziałam, ponieważ wciąga głośno powietrze i tak samo je wypuszcza. Przez co moje myśli o jej osobie odstawiam na później. Wolę już jej bardziej nie denerwować i po prostu wpuszczam ja do środka. Przez chwilę panuje niezręczna cisza, tym razem to ja biorę głęboki wdech jak i wydech.

Brązowooka chyba doszła do wniosku, że jeśli ona nie zacznie tej rozmowy to możemy siedzieć tutaj nawet cały dzień.

- Pewnie zastanawiasz się po co do ciebie przyszłam? - nie odpowiadam, kiwam tylko  głową, żeby kontynuowała to co zaczęła.

- Wiem, że dowiedziałaś się od Haymitcha parę spraw na mój temat. Wiedziałam również, że to go właśnie o to zapytasz, i chce żebyś wiedziała ,że się o to na ciebie nie gniewam. - wątpię, aby to był jej prawdziwy powód przyjścia tutaj.

- Może powiesz od razu po co tu przyszłaś? - wolę od razu wiedzieć co ją do mnie sprowadza, więc nie czekam z tym pytaniem zbyt długo.

- Chciałam ci powiedzieć, że to widać. - nie wiem o co jej chodzi. Robie minę, która mówi ,, nie rozumiem o co ci chodzi". Brązowooka od razu ją rozpoznała, a przynajmniej tak mi się wydaję bo po chwili mówi dalej.

- Mam na myśli twoje zachowanie i coś jeszcze. Nie tylko ja to już zauważam, inni też.

- Nie wiem o jakie zachowanie wam chodz. - może chodzi o to, że ich zdaniem jem za mało, lub o coś o czym nie mam pojęcia?.
- Kiedy zamierzasz mu to powiedzieć? Radziłabym ci się pospieszyć, masz na to tylko dwa tygodnie. - już się domyślam o czym ona mówi.

- Czy ty mówisz o... Peetcie? - w tej właśnie chwili jego imię nie chciało "wyjść" z mojego gardła, więc musiałam zrobić krótką przerwę w zdaniu, które po momencie do kończyłam.

- Jak najbardziej. - Sally uśmiecha się do mnie niewinnie.

- A czy on też już to zauważył?

- Masz na myśli swoje zachowanie czy uczucie względem jego osoby?

- To i to. - mam nadzieję, że tego nie
zauważył.

- Wydaję mi się, że nie. W końcu ty nie zauważyłaś jego zachowania, a spędzasz z nim całe dnie. - i znowu ten niewinny uśmiech gości na jej twarzy. Dziewczyna po chwili przerwy, mówi dalej.

- Z tego co widzę mogę powiedzieć, że oboje jesteście ślepi, ty nie wiesz, że on czuje do ciebie coś więcej, a on nie ma pojęcia o twoich uczuciach do jego osoby.


Dzisiejsza notka nie jest tak długa jak poprzednie. Wiem też, że długo nie dodawałam nowej notki jest to spowodowane moją szkoła ( pod wcześniejszym rozdziałem już pisałam o sprawdzinach, internecie, itp.) Przepraszam za błędy, ale dodałam tą notkę w drodze do szkoły, więc nie miałam czasu ich sprawdzić.

I jak wam się ona podoba?  :)

poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Nowy Rozdział -> Wtorek

Tak więc jutro ( wtorek ) pojawi się nowy rodział. Dowiecie się też czemu przez ten czas nie dodałam / nie napisałam  żadnego rozdziału.
Wstawię go na wieczór, 19-21  ;) .

piątek, 1 kwietnia 2016

Rozdział 8 ,, Nie Wiedziałam Co Mam Zrobić... "

Wstaję powoli z fotela, na którym siedzę i kieruje się w stronę drzwi " wyjściowych ". Wychodzę z pokoju Haymitch'a i idę w stronę mojego pokoju. W połowie drogi wpadam niechcący na tutejszą obsługę, wydaję mi się, że ją znam, nie wiem jednak skąd. Przez chwilę się jej przyglądam, a ona mi. Ostatnim razem jak jechałam pociągiem to jej w nim nie było. Od wracam się i przechodzę koło niej, jak gdyby nigdy nic się nie stało i idę dalej, w stronę przedziału gdzie znajduje się mój pokój.

Wchodzę do mojego pokoju, i zastaję w nim to co wcześniej tu zostawiłam : kołdra jak i poduszki są trochę porozrzucane po łóżku, prześcieradło jest zwiniete na nim w jedną wielką kulkę, a ubrania z wczoraj leżą na komodzie zamiast w koszu na pranie. Jako, że jest dopiero 7:23 i nie mam nic do zrobienia to postanawiam posprzątać mój pokój. Wiem, że  mogą a nawet powinni zrobić to służący z Kapitolu, ale zabroniłam im tutaj wchodzić.

Sprzątając cały czas myślę o tej młodej  dziewczynie, która tu pracuje. Jestem pewna, że ją znam i nawet wiem gdzie, kiedy i z kim ją widziałam. Było to może pół roku przed tym jak zgłosiłam się na  dożynkach za Prim, moją siostrę. Udałam się w tedy razem z Gale'em na polowanie, dopiero co słońce pojawiło się na niebie. O ile pamiętam była to sobota więc z samego rana mogliśmy coś upolować, a potem to sprzedać, ale jednak tak się nie stało. Byliśmy jakieś 3-4 kilometry od ogrodzenia, w oddali zobaczyliśmy poduszkowiec z Kapitolu więc schowaliśmy się w krzakach, które były w okolicy. Maszyna była już prawdopodobnie nad nami, kiedy zobaczyłam kawałek od nas dziewczynę z blond włosami i chłopaka o czarnych włosach. Blondynka popatrzyła się w tedy na mnie i widziałam w jej oczach, że potrzebuje pomocy lecz ja nawet nie ruszyłam się z miejsca. Poduszkowiec nie wylądował co mnie trochę zdziwiło, a drzwi pokładowe powoli się otwierały. Na początku pomyślałam, że możesz chcą zrzucić im linę, po której mogliby się wspiąć, ale po chwili zwątpiła w ten pomysł. Drzwi pokładowe były otwarte na około 30° , nie można było zobaczyć zbyt wiele co się tam dzieję. Z naszego miejsca widziałam jedynie jak z pokładu wyłania się głowa strażnika pokoju. Po chwili usłyszałam wystrzał z broni, prawdopodobnie pistoletu. Spojrzałam na dziewczynę, nic się jej nie stało więc obróciłam głowę w stronę chłopaka. To co w tedy zobaczyłam sprawiło, że na chwilę zapomniałam jak się oddycha. Ciało chłopaka leżało w jednej wielkiej kałuży krwi, jego twarz po chwili stała się  całkiem blada i nie można było dostrzec na niej jakiego kolwiek bólu, nie poruszał się już w najmiejszym stopniu. Dla mnie i dla Gale'a było już oczywiste co się stało, ale dla blondynki jeszcze nie. Usiadła na trawie,  koło jego głowy i wpatrywała się w  martwe oczy chłopaka, prawą rękę ułożyła na jego sercu i wydaję mi się, że dopiero wtedy doszło do niej, że on już nie żyje. Wstała, popatrzyła się przez krótką chwilę w naszą stronę, dostrzegam wtedy tylko jedną rzecz na jej twarzy. Jedna, jedyna łza wypłynęła z jej lewego oka prosto na lewy policzek, a następnie na zieloną trawę. Po chwili patrzenia na miejsce gdzie spadła jej łza, spojrzała do góry.
Wszystko jak dla mnie działo się zbyt szybko, dziewczyna została wciągnięta na pokład poduszkowca tak jak ja po wygranej w 74 Igrzyskach Głodowych. Zanim ponownie zamknęłam i otworzyłam oczy, jej jak i maszyny już nie było. Obróciłam głowę w stronę Gale'a, w jego oczach widziałam wtedy nienawiść skierowaną do Kapitolu i Prezydenta Snow'a.

Właśnie skończyłam sprzątać bałagan jaki tutaj panował, nie sądziłam, że zajmie mi to tak mało czasu. Zawsze jak zaczynałam sprzątać jakiś pokój w moim domu, w Wiosce Zwyciężców to od razu  przychodziła moja mama, albo Prim i sprzątały za mnie. Tak więc nigdy nie sądziłam, że zajmie mi to jedynie 20 minut mojego życia. Jest 7:45, za niedługo Peeta się obudzi i będę mogła do niego iść, ale jak narazie nie mam co robić.
 
Postanawiam wyjść z przedziału,w którym znajdują się dwa pokoje, jeden mój, a drugi Peety i poszukać służby o blond włosach. Wchodzę do pokoju gdzie oglądałam wczoraj razem z Peetą dożynki z innych Dystryktów. Na początku jej tu nie widzę, dopiero jak dochodzę do stolika, na którym zawsze znajduje się mleko i miód to ją zauważam. Podchodzę do niej tak, żeby mnie usłyszała, nie chcę jej zbytnio przestraszyć. Obraca się, stoję jakieś 4 kroki od niej, nie za bardzo wiem co mam powiedzieć. Już chcę otworzyć usta, ale nagle przypominam sobie co powiedział mi kiedyś Haymitch.

" W prawie całym pociągu są kamery, wiesz takie małe lustrzane półkule. W pokojach trybutów, mentorów, stylistów jak i u opiekuna  ( Effie ), ich nie ma. Tam zawsze możesz rozmawiać i czuć się swobodnie. Jest jeszcze jedno takie  pomieszczenie, znajduję się ona na końcu pociągu. "

Kładę moją prawą rękę na jej prawym ramieniu, nie lubię kłamać,ale jeśli naprawdę są tutaj kamery to tak będzie lepiej. Zadaje najbardziej jej bezsensowne pytanie jakie tylko wpadło mi w tym momencie do głowy.

- Możesz proszę posprzątać mój pokój? - dziewczyna tylko kiwa głową na znak, że się zgadza, a przynajmniej tak mi się wydaję. 

Dopiero teraz sobie przypominam, dlaczego nie odpowiedziała mi normalnie.
Dokładnie rok temu tu w pociągu usłyszałam od Effie, że osoby pracujące jako służba to " przestępcy " , którym odcina się języki. Nie wnikałam wtedy jakie przestępstwa ma na myśli, nie było to dla mnie zbyt ważne.
Ale teraz to sobie właśnie uświadomiłam, ta dziewczyna i chłopak uciekli z jakiegoś Dystryktu, to jest przestępstwo. Ja i Gale
też mogliśmy tak skończyć gdyby, któreś z nas wtedy im pomogło. Może my zostali byśmy zabici na miejscu, przecież codziennie przekraczalismy granice Dystryktu 12 i chodziliśmy na polowania.

Obracam się na pięcie i idę w stronę mojego pokoju. Blondynka idę za mną, nie muszę się nawet obracać, żeby to wiedzieć. Jej kroki są dosyć głośne może to przez buty jakie ma na sobie, albo robi to teraz specjalnie, chce żebym była pewna tego, że jest tuż za mną. Otwieram drzwi i wchodzimy do środka, teraz jestem pewna, że nikt nas nie widzi.

Siadam na łóżku i klepie miejsce obok mnie. Chcę, żeby dziewczyna usiadła lecz ona nadal stoi naprzeciwko mnie. Wolę nie marnować czasu, przecież za chwilę mogą ją zawołać aby coś zrobiła. Bez chwili zastanowienia, zaczynam mówić.

- Nie wiedziałam co mam zrobić jak was zobaczyłam, później pojawił się jeszcze poduszkowiec z Kapitolu. Wszystko działo się zbyt szybko jak dla mnie. To przeze mnie się tu teraz znajdujesz, a  chłopak nie żyje, gdybym wtedy coś zrobiła napewno sprawy potoczyły by się całkiem inaczej. - dziewczyna kładzie swoją dłoń na moim ramieniu i delikatnie się do mnie uśmiecha.

- Przepraszam. - po chwili ciszy tylko tyle udaję mi się powiedzieć.

Blondynka zabiera swoją dłoń i kieruję się w stronę mojej komody, bierze z niej kartkę i czarny długopis. Pisze coś na papierze, ale nie widzę co takiego. Podchodzi do mnie i podaję mi kartkę złożoną na pół, a następnie wychodzi z mojego pokoju. Po jej wyjściu rozkładam papier, i czytam to co się na nim znajduję.

" Wszystko co robisz jest słuszne "- w prawym dolnym rogu dostrzegam coś  jeszcze.

" Nazywam się Jasmin Regen " - to jej imię, od teraz nie muszę wołać na nią w myślach " Blondynka ", " Dziewczyna ".


Po przeczytaniu tej krótkiej notatki, zastanawiam się czemu napisała na niej, coś takiego. Nie uważam, że wszystko co robię jest słuszne, wiele rzeczy robię bez wcześniejszego zastanowienia, a później ich żałuję. Nie jest mi dane długo się nad tym zastanawiać. Wydaję mi się, że nie były to nawet 3 minuty zanim ktoś zaczął pukać do moich drzwi.

Tak wygląda Jasmin Regen ( możecie czytać Jasmin lub Dżasmin, jak kto woli)


Wiem, wiem nowy rozdział miał pojawić się w sobotę, ale miałam jak i nadal mam straszny problem z internetem. Za każdym razem co chciałam coś napisać internet znikał, wyłączał się, nie działał. Bardzo was za to przepraszam.
Nie wiem także kiedy pojawi się nowa notka, jeśli nadal będę miała takie problemy z WiFi to nie za prędko. Od poniedziałku mam znowu szkołę ( 2 tygodnie ferii dosyć szybko mi minęły + przed nimi ponad tydzień leżenia w łóżku z powodu choroby = tak więc miałam ponad 3 tygodnie wolnego od szkoły ) , a co za tym idzie, sprawdziany której muszę napisać (ze względu na to, że byłam chora ) + projekt na power point'cie o Adel, który jest dopiero w 30% ( ale na szczęście jest dopiero na piątek, więc mam jeszcze trochę czasu).

piątek, 25 marca 2016

Rozdział 7 ,, Ojciec, Brat i Kuzyn "

Budzę się. Jest 4:48, już nie zasnę tym bardziej po takim koszmarze. Wydaję mi się, że nie krzyczałam i że się zbytnio nie rzucałam po łóżku, a przynajmniej wszystko na to wskazuje. Nikt nie przyszedł bo nie krzyczałam. Nie rzucałam się za bardzo po łóżku bo pościel nadal na nim jest, a zawsze jak się  bardzo wiercę to ląduje ona na podłodze.
Chyba mogę ten koszmar zaliczyć do tych  najstraszniejszych, najokrutniejszych. Nie jesteśmy jeszcze w Kapitolu, a już teraz miewam takie okropne sny. Nie wiem czego mam się spodziewać jak już tam dotrzemy, w Kapitolu moje koszmary zawsze przybierają na sile.
Wstaję powoli z łóżka, kieruję się w stronę łazienki po drodze biorąc ciuchy z szafy.
Po prysznicu wchodząc do pokoju zauważam, że jest dopiero 5:14 . Peeta wstanie pewnie o 8, a śniadanie jest o 9. Mam więc jeszcze 3 godziny, do czasu w którym on się obudzi. Przypominam sobie, że Haymitcha w nocy i nad rankiem nigdy nie śpi. Na początku jak mi to powiedział, miałam do niego masę pytań. Między innymi  kiedy w takim razie zasypia i się budzi. Odpowiedział mi na nie, że sam tego zbytnio nie wie, ale przeważnie jest to czas między śniadaniem, a  obiadem i następnie między obiadem, a kolacją. Miałam do niego wtedy jeszcze jedno pytanie, ale szybko zdałam sobie sprawę, że sama mogę na nie odpowiedzieć. Mianowicie miałam na myśli: Czemu nie spisz w nocy? . Odpowiedź na pytanie, które istnieje tylko w mojej głowie jest krótka : Drugie Ćwierćwiecze Poskromienia.

Postanawiam, że dopóki Haymitch nie śpi mogę z nim chwile posiedzieć i po zadawać parę pytań, które drażnią mnie od wczoraj.
Szybko dochodzę pod drzwi jego pokoju, nawet nie musze pukać bo to i tak nie ma sensu. Wchodzę po prostu do środka i widzę, że siedzi na fotelu pod oknem tak jakby na kogoś czekał. Bez zastanowienia siadam na fotelu, który znajduję się naprzeciwko tego, na którym siedzi. Po chwili spogląda na mnie z udawanym uśmiechem. Dzisiaj także nie czuję alkoholu od niego, co dziwniejsze w jego pokoju też go nie czuć. Spoglądam ponownie na jego twarz i wydaję mi się, że  się nad czymś zastanawia, więc nic nie mowie. Zerkam szybko na porządek jaki tu panuje, nigdzie nie widać ani jednej butelki czy szklanki z Bimbrem.
Po 6 minutach nie mogę znieść panującej tu ciszy i postanawiam się odezwać jako pierwsza.

- Haymitch, mam do ciebie parę pytań - patrzy na mnie z tym swoim udawanym uśmiechem.

- A wiesz, że ja na nie czekam? - spokój w jego głosie trochę mnie dziwi, ale nie tylko to mnie teraz zdziwiło. Skąd on wiedział o tym, że będę chciała go o coś zapytać.

- Może na początek pytanie dotyczące ciebie. Dlaczego wczoraj jak i dzisiaj nie czuć od ciebie alkoholu? - słyszę jak przez chwilę krótko i cicho się śmieje.

- Bo wiem, że możesz potrzebować teraz mojej pomocy, ... ale tak na prawdę, to możesz zapytać się Effie co powiedziała tutejszej służbie. Nie mogę wejść ani do przedziału barowego ani nawet przy kolacji żaden służący nie chce nalać mi odrobiny szampana. Ale lepiej będzie jeśli przejdziesz od razu do pytania, które Cię tutaj przyprowadziło. - Haymitch tak jak ja woli od razu przechodzić do sedna sprawy.

- Od wczorajszego śniadania zastanawiam się, skąd znam nazwisko Saison. Mam wrażenie, że już kiedyś je słyszałam, nie mam jednak pojęcia gdzie. Ale nie tylko to "chodzi" za mną od wczoraj. Nie znam jej powodów do koszmarów, które jak sam mówiłeś ją męczą. I wydaję mi się,  że  nie jest to spowodowane tym, że  jedzie na igrzyska, po przebudzeniu z takiego koszmaru doszła by do siebie nawet po 30 minutach, a nie po 5 godzinach. Mam nadzieję,  że ty mi to wszystko wytłumaczysz i pomożesz mi także to zrozumieć. - rzadko  kiedy wygłaszam takie długie "przemowy" i to na dodatek tak spokojnie jak nigdy przedtem.

- Wiesz o tym, że Sally jest z miasteczka. Jej matka ma tam sklep z ciuchami, ale 8 latami wcale tak nie było. Pan Saison pracował kiedyś w kopalni, tak samo jak twój ojciec. Pani Saison też gdzieś tam pracowała i w ten sposób udało im się zaoszczędzić pieniądze i otworzyć sklep w miasteczku. Po otwarciu sklepu ojciec Sally pracował w kopalni jeszcze przez 2 lata. W dniu kiedy był wybuch w kopalni wasi ojcowie byli na tej samej zmianie, żaden z nich nie wyszedł windy. Usłyszałaś jej nazwisko za pierwszym razem, kiedy odbierałaś pieniądze po swoim tacie. Za drugim razem jej 17 letni kuzyn zgłosił się na dożynkach za jej brata, który miał w tedy 13 lat. Tom tak nazywał się jej kuzyn, zginął 3 dnia z ręki zawodowca. Brał udział w tych samych igrzyskach co Johanna Maison. Dwa lata później, w 73 Igrzyska Głodowe jej brat został ponownie wylosowany, tym razem nikt się za niego nie zgłosił. Zmarł 5 dnia, po tym jak dostał nożem w brzuch. ... I może zauważaś, że Sally nie rozmawia ze mną. Powód tego jak sama mi powiedziała jest taki, że to ja byłem mentorem jej kuzyna i brata i nie wyciągnąłem żadnego z nich z Areny żywego. - dopiero teraz jak mi powiedział gdzie słyszałam tę nazwisko, zdaję sobie sprawę, że są osoby które miały gorsze dzieciństwo ode mnie. Co prawda Sally nie musiała polować, ani jej matka nie zamknęła się w sobie, ale straciła 3 osoby ze swojej rodziny.

- Haymitch nadal nie powiedziałeś mi co może jej się śnić. - z tym pytaniem tutaj przyszłam, a nie dostałam na nie jeszcze odpowiedzi.

- Skarbie wydaję mi się, że nie muszę na to pytanie zbyt dokładnie odpowiadać bo sama możesz sobie znaleźć tę odpowiedź. Wystarczy, że zastanowisz się nad tym, co tobie się śniło jak twój ojciec zginął w kopalni,  albo co by ci się śniło gdyby  ktoś z twojej rodziny został wylosowany do wzięcia udziału w igrzyskach. - do dziś mam koszmary z udziałem mojego taty. Śni mi się w tedy, że wołam go, krzyczę żeby uciekał. Często budzę się w momencie, w którym wszystko wybucha, a ja  już wiem, że nie ważne co zrobię w tym koszmare zawsze będzie takie samo zakończenie.



Rozdział chciałam dodać wczoraj, ale pisząc zakończenie - Zasnęłam XD.
Kolejny dodam dziś wieczorem ( o ile zdążę napisać ) lub jutro rano.

piątek, 18 marca 2016

Rozdział 6 ,, Śniadanie"

Zasnęłam wczoraj dopiero po około 50 minutach, koszmary pierwszy raz od 8 dni mnie nie odwiedziły. Wstałam o 8:06, wzięłam zimny prysznic, następnie ubrałam to co Effie mi uszykowała prawdopodobnie jak byłam w łazience. Aktualnie mam na sobie szare marmurowe spodnie, czarny top i jeansową koszulę, pewnie powinnam ją zapiąć , ale jak narazie pozostawiam ją otwartą.
Jest godzina 9:26,  idę w kierunku wagonu w którym znajduję się jadalnia. Zapewne zaraz będę wysłuchiwać kazania Effie, o tym że się spóźniłam. 

Wchodzę do jadalni, wszyscy siedzą na swoich miejscach, prawie wszyscy. Miejsce Effie jest puste, a jej zastawa stoi nadal na swoim miejscu, ale nie tylko jej tutaj brakuje. Sally też tu nie ma, może Effie poszła ją obudzić. 

Siadam na swoim miejscu, i od razu zadaję pytanie, to które zajmuje teraz moje myśli.
-  Gdzie Effie i Sally, coś się stało? - pytanie wypowiadam do wszystkich osób przy stole czyli do Haymitch'a, Peety oraz Rick'a. Najstarszy z nich od razu udziela mi odpowiedzi.

- Sally miała całą noc koszmary, krzyczała i płakała przez sen. Effie ma swój pokój tuż obok i to wszystko słyszała więc poszła do niej ją uspokoić. Za pierwszym razem zajęło jej to prawie 3 godziny, ale jak zamykała drzwi od jej pokoju, ta znowu zalała się łzami. Effie siedziała z nią tak jeszcze z 2 godziny, w końcu Sally zasnęła i Effie poszła spać. Pewnie nadal obie śpią. - czegoś takiego się nie spodziewałam. Nie sądziłam, że Sally też  może mieć koszmary i to być może takie jak moje.
Śniadanie jemy w ciszy, nikt się nawet nie odezwał. Dopiero jak kończymy je jeść to Rick zadaje mi pytanie.

- Jakich mamy przeciwników, Katniss?
  Wiem nie ciebie powinienem o to pytać, ale Haymitch nawet się nas nie zapytał czy chcemy obejrzeć jakiekolwiek dożynki. - skąd on wie, że oglądałam wczoraj z Peetą powtórki z dożynek ?.

- Obejrzeliśmy wczoraj pierwsze 6 Dystryktów i z 8-ka trybutów nie jest wcale taka zła. O 12 zaczniemy oglądać pozostałe powtórki z dożynek, a potem obejrzymy co na to wszystko powiedział Ceaser. ... Skąd ty w ogóle wiesz, że oglądałam wczoraj dożynki ?

- Nie mogłem zasnąć więc postanowiłem zwiedzić trochę ten pociąg i widziałem ze je oglądacie.

Gdy zasuwam za sobą moje krzesło, do jadalni wchodzi Sally. Nie widać,  że prawie całą noc nie spała, może to u niej normalne tak jak u mnie i zdążyła się już do tego przyzwyczaić lub na codzień mało sypia. Co prawda nie lubię jej za bardzo ale postanawiam, że zdradzę jej mój "lek" na koszmary.

- Sally, wypij dzisiaj przed snem szklankę mleka z miodem. To powinno chociaż trochę pomóc.

Razem z Peetą wychodzimy z jadalni i jako że jest już 12 idziemy do przedziału, w którym znajduje się telewizor. Wchodzimy do niego i od razu siadam wygodnie na kanapie, Peeta robi dokładnie to samo co ja. Włączam telewizor i zaczynamy oglądać pozostałe Dystrykty, a nestepnie Caesera.
Tak właśnie mija nam cały dzień, kiedy zmierzamy do swoich pokoji jest już godzina 18:27.

Wchodzę do mojego pokoju i od razu udaję się w stronę łazienki, po drodze biorąc piżamę z szafy. Biorę dość długi prysznic. Mam dziwne uczucie, że dzisiejsza noc nie obejdzie się bez koszmarów. Wycieram się fioletowym ręcznikiem i zakładam piżamę. Wychodzę z łazienki i od razu wchodzę pod ciepłą pościel. Nawet nie wiem kiedy zasypiam

czwartek, 17 marca 2016

2 Pytania

Hej a więc mam do was 2 pytania  dotyczące mojego bloga.

1. Wolicie żebym opisywała każdy dzień z Kapitolu, czy raczej 2 lub 3 dni jako jeden rozdział ?

W Kapitolu  będzie się wiele działo, dlatego chcę znać wasze zdanie.

2. Chcecie żebym dodawała rozdziały: częściej ale krótsze czy rzadziej a dłuższe?

Krótsze rozdziały pojawiały by się 3-4 razy w tygodniu, a dłuższe 2-3.


Mam do was także próbę,  jeśli czytacie to komentujcie  ; ).

Rozdział 5 ,, Mleko z Miodem "

Jest 20:34, jeszcze nie zaczęliśmy oglądać trybutów z innych Dystryktów. Pewnie dzisiaj obejrzymy dożynki z pierwszych 6 Dystryktów, a resztę zostawimy sobie na jutro.

Siadam na wielkiej białej kanapie i włączam telewizor, Peeta siada obok mnie. Przez cały nasz czas oglądania, żadne z nas się nie odezwało. Trybuci z 2 oraz 3 nie wydają się zbyt umięśnieni, szybcy czy też waleczni. Natomiast uczestnicy z 5 i 6 nie dożyją nawet 2 co najwyżej 3-go dnia. Za to zawodnicy z 1 i 4 są  dosyć silni, a przynajmniej na takich wyglądają. Często albo prawie zawsze zwyciężają nastolatkowie z 1, 2 lub 4 Dystryktu o ile mają także inteligencję, a nie tylko siłę. Z mojego zamyślenia wyrywają mnie słowa Peety:

- Katniss, co powiesz o tej 18? Mam jakieś szanse z nimi? - jest on śpiący, mogę to wywnioskować z jego głosu.

- Co do 1-ki i 4-ki nie jestem tego taka pewna, prawie każdego roku wygrywają. Szkoleni są od wczesnych lat, zawsze dostają dużą ilość punktów za pokaz indywidualny dzięki czemu sponsorów nigdy im nie zabraknie. A dzięki sponsorom, ich mentorzy mogą im wysłać wszystko czego potrzebują do przetrwania. A jeśli chodzi o 2 i 3-kę to nie wydaję mi się żeby mieli jaką kolwiek szansę na wygraną. Nie wydają się zbyt silni czy też wysportowani. O 5 i 6 nie musisz się martwić wątpię, żeby dożyli  3 dnia.- wszystko mówię dość powoli tak aby to zapamiętał.

Za 25 minut będzie godzina 24, 3 godziny zajęło nam obejrzenie 6 powtórek z dożynek. Każdy Dystrykt to 30 minut. Jestem już naprawdę śpiąca i wydaję mi się że Peeta też.

- Peeta lepiej będzie  dla ciebie jeśli pójdziesz już spać.

- To nie ma sensu, tak czy siak nie zasnę. Wiem, sen jest teraz dla mnie ważny bo na Arenie nie będę mógł zbyt dużo sypać. Czasami miewam koszmary, a dzisiaj napewno mnie odwiedzą...

- Też je miewam, tylko że mnie odwiedzają prawie codziennie ... . Mam na nie sprawdzony sposób, może i nie działa za każdym razem, ale napewno pomaga. - wiem co może mu w takiej sytuacji pomóc.
Dowiedziałam się tego od Śliskiej Sae, że mleko i miód zwalczają te najgorsze koszmary lub zwalczają je całkowicie. Rzeczywiście to prawda, mi przynajmniej pomogło.

Podchodzę do stolika na którym stoi mleko oraz miód, biorę dwie szklanki i stawiam je obok. Nalewam do nich mleka i dodaje miód, chwilkę mieszam i tak o to powstał mój "lek" na koszmary.

- Masz wypij to, powinno pomóc.- mówię to podając mu ten o to "lek". Sama także go piję, a po wypiciu udaję się do mojego pokoju i kładę się do łóżka.
2504270cieplemlekozmiodemzwalczy643482

Następny rozdział w piątek około 19.

Rozdział 4 ,,Tylko Przyjaźń? "

Od Effie dowiedzieliśmy się nie tylko tego co będziemy robić przez całą naszą podróż do stolicy Panem, ale także tego co będziemy robić jak już do niej dotrzemy. W sumie sama nie miałam wcześniej pojęcia co nas tam czeka. Parada trybutów odbędzie się 2 dnia w okolicach godziny 16. Trybuci  będą mieli 7 dni na obowiązkowe ćwiczenia, takie jak wspinaczka, kamuflaż oraz  sztuki walki. Wywiad z Caesar'em będzie 7 dnia o godzinie 17, każdy z uczestników dostanie po 3 minuty jak co roku. Na pokaz indywidualny 10 dnia stawią się trybuci z 1 do 6 Dystryktu, a 11 dnia trybuci z 7 do 12 Dystryktu. Kolejne 7 dni to czas, jeśli ktoś chce na dalsze ćwiczenia albo na ćwiczenia indywidualne. Ale jeśli trybuci uznają, że nie potrzebują lub nie chcą  się dalej szkolić to ten czas będzie ich prywatnym, mogą siedzieć w tedy na swoim piętrze. W tym roku po raz pierwszy w histori będzie możliwość zadzwonienia do swojej rodziny, ale tylko jeden raz i to tylko na 15 minut.

Przez te 4 dni w pociągu możemy robić co tylko chcemy.

Zaraz musze iść do Peety i porozmawiać z nim trochę na tematy tego co będzie chciał robić tu jak i drugiego tygodnia w Kapitolu. ... . Stoję już pod jego drzwiami i czekam aż mi otworzy,  mam zamiar obejrzeć z nim zaraz dożynki  z innych Dystryktów.

- Peeta chcesz obejrzeć nagrania z dożynek z innych Dystryktów?  - jeśli odpowie że nie to nie mam innego pomysłu.

- Czemu nie.  Tak czy siak będę musiał zobaczyć kto będzie chciał mnie zabić. - widzę smutek na jego twarzy pewnie nawet nie wierzy, że wygra. A przynajmniej się postaram, żeby wygrał. W końcu to mój przyjaciel, a ich nie mam zbyt wielu. Ale czy to tylko mój przyjaciel czy to dla mnie tylko przyjaźń? Od dawna coś do niego czuje, ale nie wiem czy on też czyje coś do mnie i nie mam tu na myśli tylko przyjaźni. Teraz na pewno mu tego nie powiem, nie tak prosto z mostu, tym bardziej że nie umiem dobierać słów.

Jak już będziemy w ośrodku szkoleniowym to zabiorę go na dach i tam się spytam czy jest ktoś ważny w jego życiu czy ma dla kogo wracać, czy tylko dla rodziny czy dla kogoś innego.
TheCapitol1 
Jak wam się podoba 4. Rozdział? ;)

Rozdział 3 ,,4 Długie Dni "

Wsiadamy do pociągu, który tu juz na nas czekał. Będziemy nim jechać aż 4 dni, rok temu jechałam tylko 2. Effie tłumaczyła mi dla czego tak długo, ale zbytnio jej nie słuchałam. Cały czas martwię się o los Peety.

Każdy z nas poszedł do pokoju się odświeżyć, za 2 godziny zjemy wszyscy razem kolacje I wysłuchamy długiego przemówienia Effie. Biorę szybki prysznic, chce jak najszybciej porozmawiać z Peetą. Po 15 minutach jestem już gotowa, wychodzę z mojego pokoju I kieruje się w stronę pokoju Peety. Stoję już pod jego drzwiami postanawia zapukać, po chwili Peeta otwiera mi drzwi. Siadam na jego łóżku, a on obok mnie.

- Hej, jak się czujesz? - zaczynam rozmowę głupim pytaniem, przecież wiem że nawet mi na nie szczerze nie odpowie.

- Cały czas miałem nadzieję, że to nie będę ja. Ale jak widać nie mam szczęścia, mam za to wielkiego pecha.-a jednak powiedział mi prawdę.

-W Kapitolu będziemy za 4 dni, a potem 2 tygodnie w ośrodku szkoleniowym. -postanawiam szybko zmienić temat, żeby chociaż na chwilę odejść od tematu dożynek i pecha.

-Aha, a ty jak się czujesz?... Powinnaś coś zjeść, jesteś całkiem blada.- BLADA?  Martwię się o niego, ale nie sądziłam że to tak widać.

- Nie za dobrze, źle się czuje-w sumie to wszystko jest prawdą. Ale na razie wolę mu nie mówić czemu źle się czuję.

Przez 1,5 godziny rozmawiałam z Peetą o tym co go czeka w Kapitolu oraz o tym jakie plany ma Effie.
Razem z Peetą zmierzamy w stronę jadalni, kiedy już do niej wchodzimy zauważam, że Haymitcha jeszcze nie ma, a Effie dostaje przez to białej gorączki ( Effie jest zdenerwowana ). Siadam koło Peety, naprzeciwko Sally. W połowie śniadania do jadalni  wpada całkiem  Trzeźwy Haymitch, w takim stanie widzę go dopiero pierwszy raz. Gdy już każdy z nas zjadł swoją kolacje, nadszedł ten moment w którym Effie wygłosi swój perfekcyjny plan tych 4 długich dni.


Rozdział 2 ,, Mała Niepozorna Karteczka"


Właśnie zaczynają się dożynki. Ja i Haymitch siedzimy w dość wygodnych fotelach na " scenie ". Effie zaraz wylosuje trybutów z 12-ki. Ale przed tym musimy obejrzeć występ z udziałem Prezydenta Snowa. Bo ponoć ma ważną informacje nam do przekazania.
Po 5 minutach Prezydent Snow pojawia się na ekranach i zaczyna swoją przemowe :

-Jako że obchodzi w tym roku 3 Ćwierćwiecze Poskromienia te igrzyska będą trochę inne. W tym roku udział w igrzyskach weźmie nie 24 trybutów a 36. Z każdego dystryktu będą wylosowani 3 trybuci. Pierwsza 2 tak jak zawsze, 1 chłopak i 1 dziewczyna. 3 uczestnik będzie wylosowany z puli w której są  wszystkie imiona dzieci od 12 do 18 lat. Imiona dziewczyn będą wymieszane z imionami chłopaków. Ale w tym roku nie tylko to się zmieniło, z racji tego że to 3 Ćwierćwiecze Poskromienia igrzyska  mogą wygrać 3 osoby.   - ekran gaśnie, czyli to właśnie była ta ważna informacja. W tym roku umrą 33 osoby a nie 23, a wygraja 3 trybutów a nie 1 trybut. Ja dostane tylko jednego trybuta z racji tego że jestem pierwszy raz mentorką, Haymitch natomiast dostanie jak co roku 2 podopiecznych.

Effie podchodzi do wielkiej kuli z imionami dziewcząt i wyjmuje kartkę. Podchodzi do mikrofonu i odczytuje imię na kartce, to Sally Saison. Nie znam jej. Na oko ma z 16 lat, nie jest zbyt mała. Włosy ma koloru czarnego, a oczy brązowe. Pewnie pochodzi z bogatszej rodziny mówi o tym jej ubiór, żółta jak słońce sukienka oraz czarne baletki.
Sally wchodzi na scenę, a Effie podchodzi do kolejnej kuli i tym razem wyciąga z niej imię chłopaka i je odczytuje. To 13 letni Rick Milsin, znam go. Chodzi razem z Prim do jednej klasy, także jest ze złożyska. Ma oliwkowy odcień skóry, zielone oczy oraz brązowe włosy.

Po wejściu Ricka na scenę, strażnicy pokoju biorą 2 kule i ich zawartość wrzucają do owiele większej szklanej kuli. Jeden z nich wkłada do niej rękę i miesza wszystkie imiona, a następnie odchodzi do tyłu tak jak pozostali. Teraz nadszedł czas żeby Effie wylosowała 3 trybuta, delikatnie w morzu małych karteczek zanurza swoją lewą rękę.

Wszyscy tu zebrani wstrzymują oddech kiedy kobieta podchodzi do mikrofonu i otwiera kartkę, a po chwili odczytuje z niej imię kolejnego trybuta.

-Naszym kolejnym trybutem z dystryktu 12 jest ... Peeta Mellark. - Peeta wchodzi na scenę i przez ułamek sekundy nasze spojrzenia się spotykają. Oboje wiemy że to ja właśnie będę jego mentorką.

Effie mówi jeszcze coś o igrzyskach, ale nikt jej nie słucha. Rodzina wylosowanych jak i oni sami nie mają powodu do radości, ale za to na twarzach nie wylosowanych oraz ich rodzinach pojawia się mały uśmiech. Strażnicy pokoju wprowadzają  uczestników Igrzysk do pałacu sprawiedliwości, żeby mogli pożegnać się ze swoimi bliskimi.

Czekamy na tyłach palący sprawiedliwości na samochód którym pojedziemy na tutejszy dworzec.
 downloadfile
Tak wygoda właśnie Sally Saison.  
Niestety nie udało mi się znaleźć żadnego zdjęcia z Rickim :( . A zdjęcia Peety nie wrzucam bo każdy wie jak on wygląda.
Wiem to było do przewidzenia ze Peeta zostanie wylosowany, ale taki już jego los.;)


Rozdział 1 ,,Miejmy Nadzieję"

To już dzisiaj Effie wylosuje dziewczynę oraz chłopaka  od 12 do 18 roku życia. To już dzisiaj poraz pierwszy zaczyna się moja "praca" jako mentorka , na szczęście Haymitch pojedzie z nami także jako mentor.

Jak na razie jest 5:30, a dożynki są o 13 wiec mam jeszcze dużo czasu. Z Peetą spotkam się o 7 pod bramą Wioski Zwyciężców , dzisiaj nie musi pomagać w piekarni. Idę szybko pod zimny prysznic , myje się może 10 minut. Szybko się wycieram i zakładam krótkie dzinsowe spodenki oraz zwykły top,  przed dożynkami będę musiała się przebrać bo całe Panem będzie mnie oglądało. Disiejszy dzień będzie pełen wrażeń nie tylko dla mnie i innych mentorów, ale także dla wszystkich trybutów oraz ich bliskich. Z moich zamysleń wyrywa mnie delikatne pukanie do drzwi, to pewnie Prim. Otwieram drzwi i tak jak myślałam to ona, nie wiem co tutaj robi dlatego też zadaje jej bardzo  proste pytanie:

-Prim , co się stało? Jest dopiero 6:30 ,więc powinnaś jeszcze trochę pospać.  

-Katniss znowu miałam taki sam koszmar jak dokładnie rok temu.- mówi przez zapłakane oczy Prim.

-Ale to tylko zły sen, w tym roku nic Ci nie grozi. Pamiętasz , że masz immunitet? - sama miałam kiedyś takie koszmary dlatego teraz staram się ją uspokoić , bo ona tez mi kiedyś pomagała gdy je miałam. Prim przytula mnie z całej swojej siły, bo chce mi pokazać jak bardzo mnie kocha lub jest mi wdzięczna ze nic jej już nie grozi.

Kiedy się od siebie odrywamy spoglądam na zegarek, jestem w wielkim szoku. Już 6:54 a ja nawet nie zjadłam śniadania. Szybko schodzę na dół i z kuchni biorę 2 mandarynki, mały koszyczek malin  i 2 butelki wody, oczywiście dla mnie i dla Peety. Wybiega z domu żeby zdążyć na czas, kiedy już docieram. Peeta już na mnie czeka, jeszcze nigdy się nie spóźnił a ja prawie za każdym razem. Witam się znim tak jak zawsze, poprzez przytulenie. Idziemy w miejsce gdzie nikogo nie ma, czyli na sam koniec Wioski Zwyciężców. Rzadko kiedy jak się spotykamy zapada cisza, tak też jest tym razem. Peeta odrazę zaczyna mówić jaki dziś dzień, a ja mu nie przerywam bo lubię go słuchać zawsze tak pięknie dobiera słowa, czego ja nie potrafię . On skończył, a ja zaczynam.

-Peeta,  jak sądzisz kogo dziś wylosują?

-Mam dziwne przeczucie, że tym razem to mogę być ja. Ostatnio nie mam w ogóle szczęścia.- jego słowa trochę mnie zasmuciły, nie rozumiem też co ma na myśli ,że nie ma ostatnio szczęścia.

-Co masz na myśli mówiąc,  że nie masz ostatnio szczęścia? - może i głupie pytanie ale nie mogłam go nie zadać.

-Katniss chodzi mi o to ,że ostatnio wszystko co robię, robię źle. Nie ważne o co chodzi czy tylko o chleb czy o moją rodzinę ,ostatnio coś się zmieniło ale nie wiem co. Ale mam nadzieje że to jednak nie będę ja, bo to 75. Igrzyska Głodowe czyli 3 Ćwierćwiecze Poskromienia i napewno szykują coś niezapomnianego.

-Miejmy nadzieję.-tylko to mogę w tym momencie powiedzieć tym bardziej że Peeta wie, że nie jestem dobrą mówczynią.20160228185453192362828


I jak wam się podoba 1. Rozdział? ?

Prolog

Katniss jako samotna zwyciężczyni 74. Igrzysk Głodowych odbyła swoje obowiązkowe Tournee Zwyciężców. Po swojej wygranej zamieszkała razem ze swoją młodszą siostra Prim oraz ze swoją Matką w wiosce Zwyciężców. Z Gale'em nie utrzymuje juz kontaktu , po tym jak tuż po swojej wygranej się z nim posprzeczała. Po swojej wygranej częściej zaczęła odwiedzać piekarnie państwa Mellark'ów , kupowała tam chleb i inne pyszne rzeczy. Przy okazji tych małych zakupów często rozmawiała z Peetą i w ten sposób stali się przyjaciółmi. Katniss wreszcie mogła czerpać radość z życia,  ale tylko do czasu. Ponieważ nie wiedziała że w tym roku stanie się metorką. Po tym jak się o tym dowiedziała trochę przemyślała całą tą sytuację. Wiedziała że na pewno nie wylosują Prim,  bo rodzina zwycięzcy dostała taki sam immunitet co zwyciężcy. Ale nie wiedziała co stanie się z Peetą przecież on był w tym samym wieku co ona ( 17 lat ) wiec jeszcze mogli go wylosować. Dożynki odbędą się co prawda dopiero za 2 miesiące  (dożynki są w połowie lipca ). Ale ostatnio czas mija jej naprawdę szybko. Przez kolejne miesiące  bardzo zbliżyła się do Peety (nadal są przyjaciółmi ) , zapraszała go do swojego domu i cały  jego wolny czas spędzali  razem. Oboje wiedzieli że czują do siebie nie tylko przyjaźń ale także coś więcej. Ale narazie postanowili tego nie psuć. Tydzień przed dożynki omawiali  jak to będzie kiedy ona wyjedzie na pewien czas jako mentorka. Podjęli decyzję że codziennie będą do siebie dzwonić. 201602281652493598288151